top of page

PORANNE RYTUAŁY


(Azor "Oggy" - bezdomny piesek-przyjaciel)


Każdy ma swoje poranne rytuały…

Niektórzy medytują lub ćwiczą…

Inni lubią poleżeć w łóżku i poszperać w necie…

Istnieją też tacy, którzy w ciągu kilku minut są już gotowi i biegną do pracy z kanapką w dłoni…


Ja natomiast budzę się wcześnie.

Jednak nie chcę od razu otwierać oczu…

Daję sobie czas aby wsłuchać się w swój wewnętrzny głos…

Będąc na pograniczu snu i rzeczywistości upewniam się, czy nie ma tam jakiejś informacji dla mnie.

Wyciszam się i próbuję odnieść otrzymane w ten sposób przekazy do mojego ziemskiego życia…


Kolejnie spisuję wszystkie sny, które udało mi się zapamiętać…

Rozróżniam te, stworzone przez umysł od tych, które mają znaczenie symboliczne…

Dzięki nim zaglądam w przyszłość i wiem na co mam zwrócić uwagę tego dnia, przed czym się ustrzec, czego oczekiwać…

Weryfikuję swój plan zajęć i nanoszę odpowiednie poprawki.


Wstaję z łóżka zanim reszta domowników się obudzi.

Uwielbiam błogą ciszę, która otula dom i poświatę wschodzącego słońca…

Do tej ciszy dodaję nutkę ulubionej muzyki, często też kadzidło, które pomagają mi jeszcze bardziej podnieść wibracje i pozytywnie naładować baterie na ten dzień.

To czas tylko dla mnie…

Pielęgnacja ciała, nawodnienie organizmu i kolejne przekazy, które spływają do mnie słuchając muzyki…


Muzyka to moja skryta brama do podświadomości…

Dzięki niej w zaledwie kilka sekund mogę przenieść się do dowolnego miejsca i czasu.

Tam nie ma granic…

Wszystko może się wydarzyć...

Sceny, teksty, pomysły same pojawiają się w mojej głowie.

Wystarczy, że usłyszę odpowiedni rytm, który momentalnie aktywuje kod dostępu do innych wymiarów...


Gdy czas dla siebie dobiega końca, schodzę na dół w towarzystwie kociaków i psa. Po wymianie miłości w formie głaskania, przytulania i mruczenia, nadchodzi moment karmienia. Przygotowuję śniadanie również dla dzieci oraz wkładam do pojemniczków ich posiłki do szkoły.


Kolejnie podgłaśniam muzykę i daję sygnał maluchom, że czas się budzić.

Jednak nie spieszymy się. Uwielbiam patrzeć na chłopców jak się przeciągają i zasypiają ponownie. Uwielbiam całować ich małe stópki, które wystają spod kołdry i łaskotać po łydkach.

Uwielbiam budzić ich buziakiem w różowe policzki, kiedy zaspani obejmują moją szyję swoimi delikatnymi rączkami.

Takie rodzinne chwile radości i czułości…


Śniadanie to czas trochę jeszcze zaspanych rozmów, ale jednocześnie wymiany marzeń, obaw i planów zarówno na ten dzień, jak i na odległą przyszłość…

To taka chwila, gdy dzieciaki chcą się ze mną podzielić swoją rzeczywistością, otworzyć dla mnie bramę do swojego świata.


Kolejnie szybkie sprawdzenie czy jesteśmy dobrze przygotowani na czekające nas obowiązki i droga do szkoły. Żegnam się z dziećmi życząc im cudownego dnia oraz przypominając, że je kocham i że ważniejsze jest to, aby były szczęśliwe i dobrze się bawiły niż żeby wróciły z dobrymi ocenami w dzienniczku…


Po powrocie do domu nie rzucam się od razu w wir pracy.

Biorę swojego psa staruszka i wychodzimy na spokojny spacer.

Gdy zagubiona w swoich myślach idę za szybko, biedak przystaje na uboczu i patrzy na mnie swoimi zmęczonymi oczami.

Nie ma lepszego uziemienia.

Od razu zwalniam, wracam do tu i teraz, skupiam się na szczegółach i na pięknie otaczającego mnie świata.

Wdycham świeże i rześkie powietrze.

Wyciszam umysł…

Po prostu jestem...


Po drodze spotykam bezdomne psiaki.

Już z daleka witają mnie wesołym merdaniem ogona.

Biegną w naszym kierunku bardziej głodne miłości i chwili czułości niż domagające się jedzenia. Zatrzymuję się i głaszczę każdego z osobna.

Czasami rozdaję im smakołyki i bawię się z nimi chwilkę.

Taka wymiana bezwarunkowej miłości...


Gdy wracam do domu, dopiero wtedy zabieram się za swoje śniadanie.

Pragnę poświęcić sobie czas…

Chcę wykonać je z miłością i zadbać o to, aby zawierało wszystkie te składniki, których potrzebuje moje fizyczne ciało.

Jem powoli, z wdzięcznością…

Nie tylko za zdrowy posiłek, który stoi przede mną na stole, ale ogólnie za wszystko co mam…

Bo mam o wiele więcej niż potrzebuję…

Mnóstwo moich marzeń się spełniło…

Czuję całą sobą, że idę w dobrym kierunku.

Śniadanie to dla większości posiłek na szybko.

Dla mnie to lekcja miłości do siebie…


Po kilku ćwiczeniach rozciągających zabieram się do pracy.

A raczej do tego, co kocham robić…

Do czynności, którymi zaczęłam się zajmować dla siebie, bo zwyczajnie dawały mi poczucie radości i spełnienia…

I nawet nie wiem kiedy stały się one moim zawodem i sposobem na życie.


Gdy robimy to, co kochamy, to praca przestaje być obowiązkiem, złem koniecznym.

Jest ona czystą przyjemnością.

Do tego automatycznie jesteśmy w tym dobrzy, gdyż robimy to z serca, z potrzeby duszy.

A to najlepsza recepta na szczęście...


Alexandra FreeSoul


 

Zapraszam Cię na sesje:


W celu zapoznania się ze wszystkimi dostępnymi usługami oraz cennikiem i promocjami zapraszam do:

 

Polub Free Soul - Polska na Facebook'u:


Dołącz do grupy na Facebook'u:

FREE SOUL POLSKA - UNIA W SOBIE (BLIŹNIACZE PŁOMIENIE CHANNELING HIPNOZA)


Zasubskrybuj kanał Free Soul Polska na YouTube:

 

Jeżeli moje artykuły wydają Ci się pomocne i czujesz potrzebę wsparcia mojej pracy w ramach wymiany energii, możesz to zrobić dokonując dobrowolnej wpłaty na jedno z kont:

PLN: PL46 1140 2004 0000 3102 7563 3134

€: GR52 0172 2860 0052 8608 5839 763

Dziękuję!


Comments


Commenting has been turned off.
bottom of page