To nie przez przypadek nazwałam swoją stronę Free Soul (Wolna Dusza).
Długo zanim powstał mój pierwszy artykuł, gdy nie miałam jeszcze pojęcia, że kiedyś stworzę bloga, stronę i kanał na YT, ciągle przychodziła mi na myśl ta nazwa. Jakby ktoś bez przerwy szeptał mi do ucha “Free Soul” i to w najmniej oczekiwanych momentach…
Z początku myślałam, że wydawało mi się… Że się przesłyszałam… Odpychałam tę nazwę jak natrętną muchę… Jednak po jakimś czasie zaczęłam czuć te wibracje… W tej nazwie była naprawdę skryta wolność, ale również szczęście, spełnienie i taki niesamowity, nieziemski, wewnętrzny spokój… Zupełnie jak z jakiegoś innego wymiaru…
Nawet nie wiem kiedy, ta nazwa stała się częścią mnie… Po prostu zlała się ze mną… Jakbym sobie zaczynała przypominać kim tak naprawdę jestem… Choć zanim zrozumiałam dokładnie jej znaczenie, minęło kilka lat…
Jako artystyczna dusza, zawsze chodziłam swoimi własnymi ścieżkami… Wolność była częścią mnie, choć została ona dość znacznie ograniczona w momencie, kiedy zostałam mamą i przyjęłam na swoje barki obowiązki całej rodziny. Obowiązki, ale i przyjemność doświadczania siebie w nieznanej, ale i tak pięknej roli. Na pewno warto było oddać część swojej wolności w zamian za uśmiech dziecka :-) Nie na wszystkich wymiarach można tego doświadczyć :-) To prawdziwy dar!
Kiedy zaczęłam słyszeć tę nazwę, moje dzieci były już na tyle duże, że mogłam poświęcić sobie więcej czasu i popracować nad swoim rozwojem. Po kilku miesiącach poznałam swój bliźniaczy płomień i zaczął się proces, który przewrócił całe moje życie do góry nogami. Zrozumiałam, że nazwa ta ma związek z wędrówką mojej duszy, z doświadczeniami, które wybrała sobie na obecne wcielenie… Nie wiedziałam jeszcze wtedy w którym kierunku zaprowadzi mnie ta droga, jednak byłam pewna, że do wolności… Ale czym ona w ogóle była?
Teraz, patrząc wstecz na cały ten proces, który przeszłam, już wiem… Mój bliźniaczy płomień pokazał mi, jak bardzo uwięziona byłam w ziemskich programach, wierzeniach, wyobrażeniach, strachu, we własnym ego… Za każdym razem kiedy zamykał mi przed nosem drzwi do swojego życia, kiedy dostawałam od niego kolejne kopniaki, w rzeczywistości (pewnie zupełnie nieświadomie), dawał mi znać jedynie, że nie tędy droga…
Bo tak było… Oddalałam się od siebie, od tego, czego tak naprawdę chciała moja dusza. Wtedy myślałam, że pragnie ona być przy nim, ciągle, na zawsze… Skupiałam się na jego fizycznej postaci… Myślałam, że ponowne połączenie w formie romantycznej relacji było celem samym w sobie… Nawet jakąś misją do spełnienia…
Ale to nie była prawda… Moja dusza pragnęła wolności… Moja dusza błagała o to, bym uwolniła ją od tego ziemskiego, sztucznego, ograniczającego balastu… Od wszystkiego tego, co nie było moje… Od wszelkich oczekiwań, które miałam w stosunku do siebie, do niego, do całego świata… Od wszystkiego tego, co wcale nie płynęło prosto z serca, ale było jedynie oznaką nadal aktywnych programów i blokad nałożonych przez społeczeństwo, rodzinę, czy mnie samą (z obawy przed zranieniem i bólem)…
Jak porównuję osobę, którą byłam na początku tego procesu i jaką jestem teraz, gdy udało mi się ostatecznie odpuścić jego fizyczną postać, widzę, jak bardzo się zmieniłam…
Niby jestem tym samym człowiekiem, ale proces ten sprawił, że postrzegam otaczający mnie świat, ludzi będących w moim życiu, zupełnie w inny sposób. Inaczej też dążę do swoich celi i marzeń. Traktuję z miłością i szacunkiem samą siebie…
Dzięki niemu i jego dość bolesnym lekcjom, stałam się wolna…
Dzięki niemu zrozumiałam, że byłam więźniem jakiegoś, w większości nawet nie należącego do mnie systemu, wierzeń czy nawet nierealnych oczekiwań (w stosunku do innych, ale głównie do siebie samej!)
Oddając jemu wolność, w rzeczywistości zwróciłam ją sobie…
Wtedy naprawdę poczułam, że kocham go na poziomie duszy, ale już nie oczekuję absolutnie nic od jego fizycznej formy. W mojej głowie nie było już romantycznych historii z jego udziałem. Pozwoliłam mu iść własną drogą, jednocześnie dając to samo pozwolenie sobie.
Gdy w końcu to zrozumiałam, zalało mnie właśnie to niesamowite poczucie wolności, szczęścia i spełnienia… Te same wibracje, które towarzyszyły mi jak zaczęłam słyszeć nazwę “Free Soul”. Nasza dusza była wolna… Szczęśliwa… Spokojna…
A w moim sercu zagościł ten nieziemski spokój i poczucie spełnienia…
Fizyczne ciała, czy ziemskie doświadczenia, na pewno są istotne w obecnym wcieleniu…
Jednak na kilka lat przyćmiły one prawdę…
Prawda była zawsze skryta w naszych sercach…
Wystarczyło poczuć tę bezwarunkową miłość…
A bezwarunkowa miłość to wolność…
I tego właśnie pragnęła nasza dusza…
Uwolnienia...
Alexandra FreeSoul
Zapraszam Cię na sesje:
W celu zapoznania się ze wszystkimi dostępnymi usługami oraz cennikiem i promocjami zapraszam do:
Polub Free Soul - Polska na Facebook'u:
Dołącz do grupy na Facebook'u:
FREE SOUL POLSKA - UNIA W SOBIE (BLIŹNIACZE PŁOMIENIE CHANNELING HIPNOZA)
Zasubskrybuj kanał Free Soul Polska na YouTube:
Jeżeli moje artykuły wydają Ci się pomocne i czujesz potrzebę wsparcia mojej pracy w ramach wymiany energii, możesz to zrobić dokonując dobrowolnej wpłaty na jedno z kont:
PLN: PL46 1140 2004 0000 3102 7563 3134
€: GR52 0172 2860 0052 8608 5839 763
PayPal: freesoulblog@outlook.com
Dziękuję!
Comments