top of page

Ciemna Noc Duszy

Zaktualizowano: 7 lut 2023



Moje ego, lub przynajmniej jakaś jego część, umierała już wiele razy… Przeszłam kilka ciemnych nocy duszy, dzięki czemu docierałam coraz głębiej do swojego prawdziwego ja. Zawsze myślałam, że to już ostateczna faza mojego przebudzenia i że już więcej nie będę musiała przez to przechodzić... Jednak to, co przeżyłam niedawno, jest zwyczajnie nie do opisania…


Jak już pewnie wielu z was zauważyło, ostatnio sporo ze mnie wychodziło... Dużo ziemskich spraw mnie irytowało i potrzebowałam czasu dla siebie, aby to wszystko przeprocesować… W ciągu kilku tygodni, nawet miesięcy, czyściłam, czyściłam i czyściłam… I gdy miałam wrażenie, że już większość w sobie uleczyłam, moje wyższe ja poprowadziło mnie na zupełnie nieznane obszary mojego własnego istnienia…

Miałam wrażenie, że stąpam po kruchym lodzie…

Nie wiedziałam już co jest prawdą, a co iluzją...

Wizje po prostu mnie zalały, a logiczny umysł zaczął walczyć jak szalony...

Z jednej strony wibracje w scenach, które pojawiały się podczas hipnozy i przekazów były tak cudowne i prawdziwe, że nie mogłam w nie nie uwierzyć, z drugiej były tak oderwane od trójwymiarowej rzeczywistości, że powodowały totalny black out logiki...

Nawet myślałam, że postradałam zmysły…


Moje wyższe ja chciało, abym uwierzyła w cuda… Ale ja nie potrafiłam...


Aż w końcu zebrałam ostatnie siły i postanowiłam spojrzeć prawdzie w oczy - bez względu na to, jaka ona jest… Kolejne zderzenie świata duchowego z trójwymiarową rzeczywistością, intuicji z logiką, serca z umysłem… Największa wewnętrzna walka jaką kiedykolwiek stoczyłam… Postanowiłam zaufać intuicji… Poczułam prawdę, żyłam nią... Nawet jeśli jeszcze się nie zamanifestowała, dla mnie już była rzeczywistością…


Kolejnie zostałam poprowadzona, aby powiedzieć ją głośno - szczególnie ludziom, którzy byli osobiście związani z tematem… Ich reakcja przeszła wszelkie moje najgorsze oczekiwania… Zetknęłam się z bezlitosną krytyką i to najbliższych mi osób…

Usłyszałam na swój temat tak okropne rzeczy, że aż pomyślałam sobie, że lepiej gdyby mnie tu w ogóle nie było…

Obserwowałam jak kibicują mi, abym odcięła się od tego, co podpowiadało mi moje serce, zeszła z kierunku, w jakim prowadziła mnie moja intuicja, a nawet odcięła się od nich samych - bo tak było im wygodniej…

Miałam wrażenie, że wręcz naśmiewają się po cichu z mojej rozterki…

Było to okrutne, ale akceptowałam wszystko - żeby pomóc samej sobie, oraz żeby nie stwarzać problemów innym…

Logika mi podpowiadała, że mają rację…

Intuicja jednak krzyczała głośniej niż kiedykolwiek - “NIE WIERZ IM! To ich rzeczywistość, nie twoja! Szukaj prawdy w sobie!”


Niestety wtedy ponownie zwątpiłam we wszystko… Co jest prawdą, a co zwykłą iluzją? Czemu wyższe ja pokazuje mi coś, co wydaje się kłamstwem? Czemu wszechświat robi wszystko, abym uwierzyła w to, co nie ma żadnego pokrycia z rzeczywistością?

Pytań było zbyt dużo...

Odpowiedzi zero…

Co innego mówił umysł, co innego serce…


Złapana w swoją wewnętrzną walkę, zaczęłam szukać jakiejś wskazówki poza sobą…

Po raz kolejny zrobiłam z siebie wycieraczkę prosząc o pomoc innych…

Byłam gotowa zrezygnować ze wszystkiego, o co tak długo walczyłam…

Byłam gotowa zrezygnować z samej siebie…


I gdy już miałam ostatecznie się poddać i zabić całą swoją duchową stronę oraz zakorzenić się na zawsze w logicznej rzeczywistości (w której będę miała tylko i wyłącznie namacalne dowody na wszystko, co działo się wokół mnie), coś się zmieniło…

Coś pękło…

Jakieś spięcie stykających się dwóch przeciwstawnych energii…

Pomiędzy umysłem a sercem usłyszałam niesamowity zgrzyt…

Niesamowity fizyczny ból przeszył moje ciało…

Po czym umarłam…

Zwyczajnie zamknęłam oczy i pozwoliłam pochłonąć się ciemności…


Nie wiem co się wtedy stało… Może zwyczajnie usnęłam, a może straciłam przytomność ze względu na wszystko to, co działo się w moim wewnętrznym i zewnętrznym świecie…


Gdy obudziłam się rano poczułam ten sam ból rozrywający mi serce. Skuliłam się na kanapie nie mogąc tego znieść. Ale to był dowód na to, że nadal byłam tutaj na Ziemi…

Żyłam…

Czy chciałam tu być?

Powróciłam myślami do wszystkiego tego, co usłyszałam na swój temat od ludzi, którym ufałam i kochałam najbardziej… Chyba by było lepiej, abym jednak została po drugiej stronie… Ale skoro z jakiegoś powodu tu jestem, to przynajmniej musiałam poznać prawdę i zacząć iść, tym razem w dobrym kierunku…

Tylko jak?

Nie ufałam sobie, nie ufałam innym, nie ufałam już prowadzeniu wyższego ja…


Ale gdzieś tam, w tej totalnej pustce pomiędzy sercem a rozumem, w tej bezkresnej nicości, odnalazłam prawdę…

Całą prawdę…

O sobie, o swoim istnieniu, o osobach, które były w moim życiu, o tym w którym kierunku powinnam podążać…

Zrozumiałam, że wszystko było DOKŁADNIE tak, jak powinno być…

Przeszłość nie była ważna, a przyszłość nie miała żadnego znaczenia.

Istniało tylko i wyłącznie tu i teraz.

Obecna chwila.

Obecna sekunda…


Zobaczyłam wszystkie swoje dotychczasowe błędy…

Jak bałam się marzyć i wierzyć w cuda…

Jak tkwiłam w braku i poczuciu niezasługiwania…

Jak wątpiłam w swoje zdolności i możliwości…

Jak wiedząc, że całą prawdę mam w sobie, nadal szukałam potwierdzenia z zewnątrz…

Jak oddawałam swoją siłę i energię innym ludziom…

Jak niby walczyłam o swoje szczęście, ale na końcu godziłam się na byle co…

Jak traciłam czas na osoby, które absolutnie na to nie zasługiwały…

Jak kierowałam swoją miłość na tych, którzy nie potrafili spojrzeć w głąb siebie i połączyć się ze swoim własnym sercem…

Jak dawałam się wykorzystywać…

Jak pozwalałam swojej logice mną manipulować i ciągle negować wszystkie przekazy, które otrzymywałam…


Lista była długa…


I wtedy powiedziałam sobie “DOŚĆ!”...

Zaczęłam akceptować wszystko, co przynosi mi los, jednocześnie żyjąc chwilą obecną. Połączyłam się ze swoim sercem, duszą i już nie były mi potrzebne ŻADNE namacalne dowody. Nie szukałam swojej prawdy poza sobą. Nie prosiłam innych o pomoc w znalezieniu odpowiedzi… One wszystkie zawsze były we mnie.

Uwierzyłam…

Uwierzyłam całą sobą w wizje, w swoje możliwości, w siebie…

A wraz z tą wiarą wybiła z mojego wnętrza niesamowita siła… Tak intensywna, że aż nie mogłam uwierzyć, że jest moja…

Ale była…

To byłam prawdziwa ja…


I zaczęła zalewać mnie bezwarunkowa miłość… Uczucie tak cudowne, że aż łzy same płynęły mi po policzkach… Tak ogromne szczęście, że aż fizycznie bolało mnie w klatce piersiowej, gdy serce rozpierało się w środku do granic możliwości…

Miłość, która cały ten czas skrywała się w moim wnętrzu…

Gdzieś głęboko pod stertą negatywnych uczuć i myśli w stosunku do samej siebie...


Już teraz wiedziałam kim jestem…

I kochałam siebie za to kim jestem…

Miałam świadomość również tego, że moje prawdziwe ja wielu osobom się nie spodoba, że będą chcieli zamknąć mnie w swoich ograniczonych wierzeniach i stereotypach… Jednocześnie nie obchodziły mnie już ich opinie i krytyka. Jeżeli ktoś uważał mnie za wariatkę i było mu z tym dobrze, to czemu nie? To ich rzeczywistość, nie moja… Szanowałam ich odmienny punkt widzenia, szczególnie, że ja sama, jeszcze kilka lat temu nie uwierzyłabym w nic, co teraz opisuję na stronach swojego bloga… Musiałam to przeżyć, doświadczyć na własnej skórze, aby zaakceptować fakt, że prawda jest poza trójwymiarowym, namacalnym światem… Ktoś nazwie moje przeżycia złudzeniami, iluzją, znów ktoś inny cudami… Dla mnie to była zwykła, najzwyklejsza rzeczywistość…


A wraz z zaakceptowaniem siebie taką, jaka jestem, pokochaniem wszystkich swoich niewytłumaczalnych logicznie zdolności i odcięciu się od ludzi, którzy nie potrafili mnie w pełni zaakceptować, pokochać, albo wręcz nie życzyli mi dobrze, nastał niesamowity spokój w moim sercu…

Po prostu byłam…

Istniałam w tu i teraz i to było najcudowniejsze uczucie, jakiego kiedykolwiek doznałam… Byłam totalnie pogodzona z przeszłością, miałam niezaprzeczalną wiarę w to, że przyszłość przyniesie mi dokładnie to, co jest dla mnie najlepsze w danym momencie i przestałam się martwić o cokolwiek…

Wszystko było dokładnie tak, jak powinno być… I to było cudowne…

To był jeden z tych cudów, których nie chciałam zaakceptować…

Nie dało się tego wszystkiego logicznie wyjaśnić… Jedyne co można było zrobić, to... UWIERZYĆ…


A wraz z tą wiarą przyszło poczucie WOLNOŚCI…

To był koniec mojego cierpienia...

Dusza w końcu uwolniła się od trójwymiarowej iluzji…


Wiara, wolność, bezwarunkowa miłość, niesamowity spokój dotykający centrum mojego istnienia i poczucie, że wszystko było dokładnie tak, jak powinno być w każdej sekundzie mojego życia…

To wszystko co zostało…


I to było, JEST, cudowne!


Przesyłam Wam wiele miłości!


Alexandra FreeSoul


 
  • Jesteś na drodze bliźniaczych płomieni i zastanawiasz się jak dojść do unii w sobie/z bliźniaczym płomieniem?

  • Potrzebujesz wsparcia lub wskazówek odnośnie decyzji, które powinieneś podjąć w swoim życiu, odnośnie kierunku, który powinieneś obrać?

  • Chciałbyś uleczyć zdarzenia z przeszłości/poprzednich żyć i uwolnić się od nich energetycznie oraz emocjonalnie raz na zawsze?

  • Chcesz odnaleźć prawdziwą drogę swojej duszy i żyć pełnią szczęścia?

  • Chciałbyś poznać o czym tak naprawdę marzy twoja dusza i jak to osiągnąć?

  • Chcesz mieć wgląd w to, co może wydarzyć się w przyszłości?

  • Masz poczucie, że stoisz w miejscu lub zataczasz w życiu ciągle te same kółka/przechodzisz te same cykle?

  • Chcesz nauczyć się słuchać swojego serca i intuicji oraz nawiązać kontakt ze swoim wyższym ja?

  • Chcesz uleczyć siebie, wszystkie swoje wewnętrzne blokady, swoje wewnętrzne dziecko, uwolnić się od niesłużących Ci już starych schematów myśleniowych, negatywnych programów i traum emocjonalnych?

  • Chcesz odnaleźć miłość i założyć zdrowy, partnerski związek?

Cokolwiek stoi na drodze do Twojego spełnienia, martwi cię, sprawia, że obniżają się Twoje wibracje i nie żyjesz pełnią szczęścia w tu i teraz - możesz sobie pomóc korzystając z prowadzenia wyższego ja/źródła/przewodników duchowych.


Zapraszam Cię na sesje:


W celu zapoznania się ze wszystkimi dostępnymi usługami oraz cennikiem i promocjami zapraszam do:

 

Polub Free Soul - Polska na Facebook'u:


Dołącz do grupy na Facebook'u:

FREE SOUL POLSKA - UNIA W SOBIE (BLIŹNIACZE PŁOMIENIE CHANNELING HIPNOZA)


Zasubskrybuj kanał Free Soul Polska na YouTube:

 

Jeżeli moje artykuły wydają Ci się pomocne i czujesz potrzebę wsparcia mojej pracy w ramach wymiany energii, możesz to zrobić dokonując dobrowolnej wpłaty na jedno z kont:

PLN: PL46 1140 2004 0000 3102 7563 3134

€: GR52 0172 2860 0052 8608 5839 763

Dziękuję!

Comments


Commenting has been turned off.
bottom of page