Podczas jednych z warsztatów, w których uczestniczyłam, miałam przepiękną wizję.
Nagle zobaczyłam, że jestem maleńkim kwiatkiem, chyba polnym makiem, który skryty pomiędzy innymi roślinami, trawą, ziołami, rusza się rytmicznie na wietrze. Przez chwilę pozwalam by podmuchy ciepłego powietrza wprowadzały mnie w ten magiczny taniec. Zatapiam się w ciepłych promieniach letniego słońca. Czuję niesamowity spokój, bezpieczeństwo, radość, wręcz błogość. Jestem w tu i teraz, całkowicie zdana na wiatr i pogodę. I jest mi z tym tak dobrze. Nic innego się w danym momencie nie liczy...
Kolejnie oddalam się od maka i lecę w górę. Widzę całą łąkę pokrytą dziką, bujną trawą, poprzeszywaną tysiącem kolorowych kwiatów. W oddali widnieje las. Zdaję sobie sprawę, że wszystkie rośliny, nawet wysokie drzewa, tańczą według dokładnie tego samego rytmu. Czuję się jednością z całym otoczeniem i wiem, że wszystko działa według ściśle określonego porządku. Zauważam, że nawet pszczoły, które powinny latać chaotycznie, również przestrzegają kroków tego samego tańca. Zupełnie jak orkiestra składająca się z gamy różnych instrumentów, tworzących wspólnie tę samą melodię. Jak zespół tancerzy ruszających się w jej rytmie – każdy inaczej, a jednak wszyscy idealnie zsynchronizowani z muzyką. Nie mogłam się na to napatrzeć.
Następnie przenoszę się na brzeg lasu. Widzę siebie w ciele niewielkiego motyla, który siedzi wysoko, na konarze jakiegoś biało-szarego drzewa. Nie mogę opisać piękna tego miejsca widzianego oczami tak malutkiej istoty... To było jak scena z magicznej bajki. Została mi w pamięci ta żywa, soczysta zieleń, drobne gałęzie, które dopiero wypuściły młode listki i złote promienie słońca przebijające się przez wysoko położone, grube konary drzew. W świetle ich blasku było widać tańczące iskierki – może maleńkie owady? Albo zwykły kurz? Nie wiem, w każdym bądź razie wyglądało to tak, jakby ktoś sypnął z nieba brokatem. Nigdy nie obserwowałam świata z tej perspektywy. Nie spodziewałam się, że planeta widziana ich oczami wygląda jak prawdziwy raj. Zalała mnie miłość do wszystkiego, co jest stworzone na Ziemi oraz błogość i wdzięczność za to, że mogłam to zobaczyć i w tym uczestniczyć.
Widzę te same sceny trzy razy. Czuję, że mam zapamiętać uczucia i emocje, które każda z nich próbuje mi przekazać.
W pewnym momencie odzywa się umysł i logiczne myślenie zakłóca błogość tego piękna i spokoju.
- „A co jeśli przyjedzie kosiarka i zetnie te wszystkie rośliny? Co poczuje wtedy ten mak?” – zadaję pytanie.
Momentalnie przenoszę się do perspektywy małego kwiatka i widzę jak nadjeżdża ogromna, warcząca maszyna. O dziwo, nie czuję żadnego strachu. Mam dogłębną świadomość tego, że wszystko jest tak, jak powinno być. Całkowicie poddaję się temu, co ma zaraz nadejść. Po chwili widzę, w zwolnionym tempie, jak kwiatek wraz z trawą zostają pocięte na malutkie kawałki. Kosiarka wyrzuca je w powietrze jak garść konfetti wystrzelonych w niebo, po czym obserwuję, jak powoli opadają w dół wirując lekko w powietrzu. Do tej pory nie potrafię zapomnieć tej niesamowitej radości jaką czuł wtedy mak. Ta mała roślinka, przez całe swoje życie, widziała jedynie otaczające ją liście i przebłyski słońca na tle błękitnego nieba. Wtedy mogła, choć na kilka sekund, zobaczyć całą łąkę. Poczułam jej wdzięczność i miłość do tego świata, do wszystkiego, co ją otacza.
Kolejnie, kawałeczki kwiatka spadają na ziemię i leżą tak długimi dniami, tygodniami, może nawet miesiącami... Z dala od słońca i kolorowych motyli. Po jakimś czasie łączą się z ziemią i oglądają świat cały czas z tej samej perspektywy. Nie ma w nich jednak żalu. Po prostu są w tu i teraz i czekają cierpliwie. Wiedzą, że taka jest kolej rzeczy. Są szczęśliwe!
Nagle spada na nie małe nasionko. Czuję jak ziemia otula je, przykrywa, chroni. Nasionko wypuszcza cienkie korzonki. Ziemia je karmi, dba o nie, opiekuje się nim tak, aby niczego mu nie brakowało. Czuję jak przeszywa mnie cudowna, matczyna miłość, aż łzy cisną mi się do oczu. Kocham je jak własne dziecko!
Nasionko kiełkuje, powstaje mała, ledwo widoczna dla reszty świata roślinka. Wokół niej jest istny gąszcz, a wysokie drzewa nie przepuszczają do niej nawet promienia słońca. Zaczynam się o nią martwić, czy oby nie jest zbyt delikatna. Jednak ona się nie poddaje. Czuję ogromną siłę skrytą w takim maleństwie, może nawet większą od dojrzałych drzew! One po prostu są, wysokie i stabilne, nie muszą nic robić, walczyć o przetrwanie.
Widzę jak młode gałązki przedzierają się przez inne rośliny, aby dobić się do światła. Tak bardzo chce żyć... Jestem z niej ogromnie dumna. Zdaję sobie sprawę, że jest częścią mnie, że wszyscy jesteśmy jednością. Jedno powstaje z drugiego... Jedno nie może istnieć bez drugiego...
Po chwili oddalam się i widzę cały las, obserwuję czubki drzew. Zauważam, że one również tańczą w tym samym rytmie co kwiaty i łąka. To ta sama melodia, ten sam wiatr nadaje im rytm. Wszystko jest idealnie ze sobą połączone, zsynchronizowane. Wszystko jest dokładnie tak, jak powinno być.
W niedalekiej odległości zauważam wioski, niewielkie skupiska domów. Przybliżam się lekko i widzę przemieszczających się ludzi. Robią to dokładnie w tym samym rytmie co rośliny, i nawet o tym nie wiedzą! Oddalam się coraz bardziej żeby poobserować całą Ziemię. Z tej perspektywy pokazana mi jest rotacja wszystkich żyjących na niej istot. Widzę jakby niewielkie iskierki przemieszczały się po kuli ziemskiej i zostawiały za sobą smugę dymu. Obserwuję tylko ich ruch. Żadne się ze sobą nie zderzają. Przebiega to płynnie, w tym samym rytmie, jest idealnie zgrane! Ruch zwierząt, ptaków, ludzi – wszystko odbywa się w totalnej harmonii! Widzę jak niektóre iskierki gasną i znikają, ale dokładnie w tej samej chwili powstają nowe w innej części planety. Nic nie ginie, nic nie zanika, wszystko odradza się na nowo. Każdy najmniejszy element i jego istnienie ma swój wyżej ustalony porządek.
Zaczynam się zastanawiać, co się dzieje, gdy jest za dużo ludzi w jednym miejscu. Przychodzi mi na myśl jakieś wielkie miasto i widzę jak wszystkie rotacje iskierek zbiegają się do jednego punktu.
–„Patrz!” – słyszę i nagle zostaję przeniesiona na pustynię, gdzie nie ma prawie żadnego życia. Równowaga jest zachowana - gdzieniegdzie jest ich za dużo, za to na jakimś innym obszarze nie ma ich wcale. Tam, gdzie jest wojna lub bieda giną ludzie, ale w tym samym momencie, w jakimś innym kraju, rodzi się ich mnóstwo, jest przeludnienie.
Umysł jednak nie dawał za wygraną. Zdałam sobie sprawę, że wszystko co widzę jest piękne, przyjazne człowiekowi, czysta natura. Jedno przychodzi po drugim. Po prostu wiemy, że tak ma być.
-„Ale co dzieje się ze wszystkim tym, co stworzył człowiek? Chociażby z całym tym plastikiem, który będzie rozkładał się przez wieki? Z tym ogromnym zanieczyszczeniem i degradacją środowiska? To nie jest problem miejscowy, ale już niestety globalny. Nie wyrastają nowe drzewa, nie rodzą się nowe zwierzęta. Gatunek po gatunku wymierają, ludzie chorują, lasy zanikają, powietrze jest coraz bardziej skażone, woda również. Wszystko powoli jest zatruwane. Czy nie jest tak, że ludzie wyniszczają totalnie planetę?” – zapytałam w myślach.
–„Tak, wyniszczają, ale zobacz co się dzieje.” – słyszę odpowiedź.
Widzę jak część Ziemi robi się martwa, zostaje sam piach i skały. Jednak w niedalekiej odległości od niej, zauważam inną planetę, bardzo do niej podobną. Od strony słońca już zaczyna robić się na niej zielono, powstaje nowe życie, wyrastają nowe rośliny. Jedna planeta powoli umiera, ale rodzi się w tym samym czasie kolejna. Wszystko jest w totalnym porządku.
Czuję się niesamowicie. Zalewa mnie totalna miłość do całego wszechświata, a łzy szczęścia płyną mi potokiem po policzku. To jest ta sama miłość, co do tej małej, dopiero co wyrastającej roślinki, którą widziałam na początku. Tym razem jednak tworzy się cała planeta. Ale czym ona jest w porównaniu z ogromem całego wszechświata? Tym samym mikroskopijnym nasionkiem...
Mam takie niesamowite poczucie, że wszystko jest dokładnie tak, jak powinno być. Patrzę z góry na planety, gwiazdy, całe konstelacje. Nie mogę się nadziwić jaki ten wszechświat jest piękny i cudowny. Każdy szczegół jest idealnie dopracowany. Zdaję sobie sprawę, że świat widziany z tej perspektywy wcale nie różni się od tego, widzianego oczami małego motyla. Jest dokładnie tak samo magiczny, pełen spokoju i harmonii....
Alexandra FreeSoul
Jesteś na drodze bliźniaczych płomieni i zastanawiasz się jak dojść do unii w sobie/z bliźniaczym płomieniem?
Potrzebujesz wsparcia lub wskazówek odnośnie decyzji, które powinieneś podjąć w swoim życiu, odnośnie kierunku, który powinieneś obrać?
Chciałbyś uleczyć zdarzenia z przeszłości/poprzednich żyć i uwolnić się od nich energetycznie oraz emocjonalnie raz na zawsze?
Chcesz odnaleźć prawdziwą drogę swojej duszy i żyć pełnią szczęścia?
Chciałbyś poznać o czym tak naprawdę marzy twoja dusza i jak to osiągnąć?
Chcesz mieć wgląd w to, co może wydarzyć się w przyszłości?
Masz poczucie, że stoisz w miejscu lub zataczasz w życiu ciągle te same kółka/przechodzisz te same cykle?
Chcesz nauczyć się słuchać swojego serca i intuicji oraz nawiązać kontakt ze swoim wyższym ja?
Chcesz uleczyć siebie, wszystkie swoje wewnętrzne blokady, swoje wewnętrzne dziecko, uwolnić się od niesłużących Ci już starych schematów myśleniowych, negatywnych programów i traum emocjonalnych?
Chcesz odnaleźć miłość i założyć zdrowy, partnerski związek?
Cokolwiek stoi na drodze do Twojego spełnienia, martwi cię, sprawia, że obniżają się Twoje wibracje i nie żyjesz pełnią szczęścia w tu i teraz - możesz sobie pomóc korzystając z prowadzenia wyższego ja/źródła/przewodników duchowych.
Zapraszam Cię na sesje:
W celu zapoznania się ze wszystkimi dostępnymi usługami oraz cennikiem i promocjami zapraszam do:
Polub Free Soul - Polska na Facebook'u:
Dołącz do grupy na Facebook'u:
FREE SOUL POLSKA - UNIA W SOBIE (BLIŹNIACZE PŁOMIENIE CHANNELING HIPNOZA)
Zasubskrybuj kanał Free Soul Polska na YouTube:
Jeżeli moje artykuły wydają Ci się pomocne i czujesz potrzebę wsparcia mojej pracy w ramach wymiany energii, możesz to zrobić dokonując dobrowolnej wpłaty na jedno z kont:
PLN: PL46 1140 2004 0000 3102 7563 3134
€: GR52 0172 2860 0052 8608 5839 763
PayPal: freesoulblog@outlook.com
Dziękuję!
Comments