Mojego bliźniaka poznałam na warsztatach z terapii energią. To była jedyna osoba, z którą nie zamieniłam dwóch konkretnych zdań… Unikałam go jak ognia, a tym bardziej nie chciałam się w nim zakochać. Pragnęłam być wolna, niezależna i kontynuować pracę nad swoim wnętrzem, ułożyć sobie jakoś życie… Taki miałam piękny i logiczny plan…
Nie ukrywam, że gdy każdy z nas rozjechał się w swoją stronę i wróciliśmy do swoich domów (usytuowanych po dwóch przeciwległych półkulach ziemskich) poczułam jakąś wewnętrzną ulgę…
Ale nie na długo…
Kilka dni później zaczęło się dziać coś dziwnego. Raz w tygodniu, o określonej godzinie, mogliśmy połączyć się z polem grupy i wysłać oraz otrzymać leczniczą energię. Nie bardzo wiedziałam jeszcze wtedy jak to działa, więc zwyczajnie zamknęłam oczy i wyciszyłam umysł.
Dosłownie kilka sekund później poczułam, że lecę gdzieś wysoko do góry, z czym łączyła się jakaś niezwykła radość. Nic nie rozumiałam, ale poddałam się temu. Za moment zdałam sobie sprawę, że nie jestem sama, że jest tam ktoś jeszcze. Poczułam jak oboje lecimy w górę w postaci dwóch łączących się ze sobą spiral.
- "Kim jest ta druga dusza?" - zadałam pytanie w myślach.
Momentalnie usłyszałam Jego imię…
Zszokowało mnie to tak bardzo, że mój umysł totalnie spanikował. Poza tym zdałam sobie sprawę, że przez tę krótką chwilę straciłam jakby kontakt z ciałem - co mnie dodatkowo przestraszyło i natychmiast wróciłam do "rzeczywistości".
Zupełnie nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Początkowo nie dawało mi to spokoju, ale później logika wygrała - stwierdziłam, że pewnie sobie to wszystko wyobraziłam i przestałam o tym myśleć.
Znów nie na długo…
W tamtym okresie próbowałam uczyć się medytacji i wyciszać umysł. Za każdym razem kiedy zamykałam oczy, widziałam dokładnie to samo (a raczej doświadczałam tego!) - dwie dusze lecące wirując jak spirale do góry. Oczywiście po raz kolejny zadałam pytanie kto to jest i wtedy uderzyło mnie dogłębnie to, co zobaczyłam - jego oczy…
Zawsze podobały mi się brązowe oczy u mężczyzn, natomiast on miał niesamowicie błękitne, uśmiechnięte, świetliste - najpiękniejsze oczy na świecie… Takie wręcz hipnotyczne, na które, przynajmniej ja, nie mogłam przestać patrzeć… I tak wirując w stronę nieba nasze spojrzenia się spotkały i przestało liczyć się wszystko inne… Byłam tylko ja i on… A z tych oczu płynęła nieziemsko piękna bezwarunkowa miłość…
Pamiętam, że jak wróciłam do pełnej świadomości, to byłam cała zalana łzami - ze szczęścia, z niedowierzania, z szoku… Nadal nie rozumiałam co się dzieje, ale jednego byłam pewna - znałam go, pamiętałam jego wibracje, przypomniałam sobie co znaczy dawać i otrzymywać bezwarunkową miłość. Kochałam go jak nikogo innego… Nie wiedząc o nim zupełnie nic…
Zaczęła się wojna logiki z sercem… Czasami bałam się, że postradałam zmysły… Ale to było silniejsze ode mnie.
Te wibracje odwiedzały mnie również w ciągu dnia. Były tak piękne i cudowne, że czasami miałam wrażenie, że tracę świadomość. Gdy nadal wątpiłam czy to on, to zawsze pojawiały się w mojej wyobraźni jego oczy. Biło z nich takie niesamowite światło i bezwarunkowa miłość…
Coraz bardziej się temu poddawałam, wręcz czekałam z niecierpliwością, kiedy nadarzy się okazja, aż znajdę chwilę dla siebie i będę mogła ponownie pomedytować.
Scena ciągle się powtarzała - dusze wirowały gdzieś w górze, a po kilku sekundach nawet miałam wrażenie, że już nie wiedziałam gdzie jestem ja, a gdzie On… Gdzie kończy się moja dusza, a zaczyna Jego. Byliśmy jednością… A to było najcudowniejsze uczucie, którego kiedykolwiek doświadczyłam. I którego za żadne skarby nie mogłam logicznie wyjaśnić…
Dość szybko zrozumiałam, że on jest dla mnie kimś ważnym, że nasze dusze się znają i kochają. Wtedy zaczęłam się zastanawiać, co z ziemską rzeczywistością? Co z ciałami?
Podczas jednej z takich wizji poczułam, że mam spojrzeć w dół. Byliśmy tam… Ja I On. Fizyczni i namacalni… Dwa ciała złączone w miłosnym uścisku… Na początku nie mogłam zrozumieć, czy my się kochamy, czy medytujemy będąc w objęciach… Wyglądało na to, że robimy obie te czynności jednocześnie (“Ale czy w ogóle da się?!” - zastanawiałam się).
No ale wtedy nie chciałam nawet myśleć o sprawach łóżkowych… Pragnęłam jedynie zapomnieć o przeżyciach z byłym mężem, a kolejne próby stworzenia intymnej relacji spełzły na niczym. Zwykły seks nie był dla mnie… Był płytki, bez uczuć, bez głębi… Właściwie to nawet nie wiedziałam wtedy czego dokładnie szukam i czego chciałam doświadczyć, ale seks jakiego zaznałam do tej pory mógł na zawsze zniknąć z mojego życia… Cielesność bez włączenia duszy dla mnie nie mogła zaistnieć. W żadnym wypadku… Dlatego też zawsze odpychałam tę scenę i wracałam do świata duchowego, gdzie czułam się o niebo lepiej.
Po jakimś czasie zaczęłam zadawać pytania co to jest? Co oznaczają te łączące się dusze? Szukałam w internecie artykułów, opisów podobnych wizji, ale nic nie przypominało moich doświadczeń… Niczego nie mogłam dopasować do swojej sytuacji.
Pewnego dnia sam wyświetlił mi się artykuł o bliźniaczych płomieniach… Wystarczyło mi kilka pierwszych zdań… To było to…
Doznałam szoku. Gdyby ktoś powiedział mi, że istnieją takie połączenia dusz (a raczej podział jednej duszy na dwa odrębne ciała), to w życiu bym nie uwierzyła… Umysł walczył jak szalony. Jednak doświadczałam tego i w głębi serca czułam, że to jest prawda.
Wraz ze zrozumieniem przyszedł niesamowity wybuch bezwarunkowej miłości… Nie wiem w jakim byłam wtedy wymiarze, ale na pewno nie tu na Ziemi…
A po tym przyszła chęć odnalezienia jego fizycznej posiaci, tęsknota za Nim i kolejny tysiąc pytań…
Zostałam wtedy wręcz zalana znakami od wszechświata, wizjami, paranormalnymi doświadczeniami, choć walczyłam z tym przez wiele długich miesięcy… Ale to już inna historia, inny etap procesu i pewnie będzie z tego kiedyś kolejny artykuł…
Dodam jedynie, że scena wirujących dusz powróciła, kiedy już byłam gotowa aby spojrzeć w dół, na ciała… I gdy mogłam już wejść śmiało w etap uleczania wszystkiego, co wiązało się z cielesnością i intymnością…
Ciąg dalszy nastąpi… 😉
Alexandra FreeSoul
Jesteś na drodze bliźniaczych płomieni i zastanawiasz się jak dojść do unii w sobie/z bliźniaczym płomieniem?
Potrzebujesz wsparcia lub wskazówek odnośnie decyzji, które powinieneś podjąć w swoim życiu, odnośnie kierunku, który powinieneś obrać?
Chciałbyś uleczyć zdarzenia z przeszłości/poprzednich żyć i uwolnić się od nich energetycznie oraz emocjonalnie raz na zawsze?
Chcesz odnaleźć prawdziwą drogę swojej duszy i żyć pełnią szczęścia?
Chciałbyś poznać o czym tak naprawdę marzy twoja dusza i jak to osiągnąć?
Chcesz mieć wgląd w to, co może wydarzyć się w przyszłości?
Masz poczucie, że stoisz w miejscu lub zataczasz w życiu ciągle te same kółka/przechodzisz te same cykle?
Chcesz nauczyć się słuchać swojego serca i intuicji oraz nawiązać kontakt ze swoim wyższym ja?
Chcesz uleczyć siebie, wszystkie swoje wewnętrzne blokady, swoje wewnętrzne dziecko, uwolnić się od niesłużących Ci już starych schematów myśleniowych, negatywnych programów i traum emocjonalnych?
Chcesz odnaleźć miłość i założyć zdrowy, partnerski związek?
Cokolwiek stoi na drodze do Twojego spełnienia, martwi cię, sprawia, że obniżają się Twoje wibracje i nie żyjesz pełnią szczęścia w tu i teraz - możesz sobie pomóc korzystając z prowadzenia wyższego ja/źródła/przewodników duchowych.
Zapraszam Cię na sesje:
W celu zapoznania się ze wszystkimi dostępnymi usługami oraz cennikiem i promocjami zapraszam do:
Polub Free Soul - Polska na Facebook'u:
Dołącz do grupy na Facebook'u:
FREE SOUL POLSKA - UNIA W SOBIE (BLIŹNIACZE PŁOMIENIE CHANNELING HIPNOZA)
Zasubskrybuj kanał Free Soul Polska na YouTube:
Jeżeli moje artykuły wydają Ci się pomocne i czujesz potrzebę wsparcia mojej pracy w ramach wymiany energii, możesz to zrobić dokonując dobrowolnej wpłaty na jedno z kont:
PLN: PL46 1140 2004 0000 3102 7563 3134
€: GR52 0172 2860 0052 8608 5839 763
PayPal: freesoulblog@outlook.com
Dziękuję!
Comments